Insta

Instagram

Biebrza National Park, Podlaskie Voivodeship, Poland.


Wieczorem byłem bardzo zmęczony, wręcz wyczerpany. Dodatkowe kilometry narzucone przez kłopoty ze znalezieniem noclegu sprawiły, że nawet perspektywa noclegu w namiocie wielkości i krztałcie trumienki dla pigmeja, wydawała sie luksusem. Zwykle w takich sytuacjach śpię jak jeż.
Zachód słońca nad Biebrzą z soundtrackiem w wykonaniu żurawi. Klangor, ciepły zachód słońca i kabanosy, bajka. Zapominając o zmęczeniu postanowiłem posiedzieć jeszcze nad rzeką. Rano pośpię sobie dłużej...

Moje uwielbienie dla żurawiego śpiewu wyekspirowało wraz z przerwanym snem o 4:30 rano. W pierwszej chwili mamrotałem w kierunku budzika "zaaamknij ryyyj!". Przewracając się z boku na bok, myślałem jak to natura pięknie urządziła, dając żurawiom tak długą szyję. Tyle miejsca na zaciśnięcie dłoni żeby bydlaka uciszyć.

Chwilę później stałem już nad brzegiem rzeki, otrząsając z siebie mglisty chłód poranka. Słońce nieśmiało lecz zdecydowanie wprowadzało efekt "łał" do krajobrazu a ja o żurawiach myślałem już tylko w samych superlatywach. O ich darciu ryja też.